poniedziałek, 6 grudnia 2010

Lena Świadek : "Zaproszenie na kimchi"


Korea to zupełnie mi obcy kraj - nie tylko podróżniczo, ale również literacko. Z przyjemnością stwierdzam, że książka Leny Świadek jest pierwszą, jaką miałam przyjemność czytać o tym niedużym państwie w północno - wschodniej Azji i z pewnością nie ostatnią. 
      Lena Świadek to kobieta uwielbiająca podróżować, zwiedzać przeróżne zakątki świata. 30 kwietnia 2004 roku wylatuje do Korei, kraju "porannej świeżości". Przeżywa tam piękne chwile, poznaje tradycje i obyczaje tamtejszych ludzi, ma okazję pracować jako przedszkolanka. W swojej książce "Zaproszenie na kimchi" opowiada o tej wyprawie, dzieli się z nami różnymi ciekawostkami dotyczącymi tego państwa. 
      Tytułowe kimchi to przystawka jadana w Korei niemal z każdym daniem. To kapusta pekińska marynowana w pikantnym sosie, zaprawiana małżami i czosnkiem, ma czerwonawą barwę. Lena, początkowo spoglądając nieufnie na kapustę, wkrótce sama się nią zajadała. 
        Książka w żadnym wypadku nie jest pamiętnikiem, autorka nie zagłębia się w szczegółach ani nie opisuje dokładnie swojego życia w Korei. Wspomina krótko, acz treściwie o swoich przygodach w kraju, przytacza niektóre dialogi, odsłania przed nami obyczaje. To zbiór anegdot napisanych przed naprawdę dobrą obserwatorkę. Dzięki niej dowiedziałam się o wielu interesujących rzeczach, takich jak to, że masaż u nich wcale nie jest relaksujący, a żeby uczyć obcego języka, wystarczy znać choćby kilka słów. Koreańczycy wzbudzili we mnie sympatię, ponieważ według pani Świadek są to ludzie bardzo uczciwi i szczodrzy, uwielbiający białą skórę, zachwycający się wszystkim co inne od nich, nie mający odpowiedników kilku dźwięków w obecnym angielskim, a także zabawni - mężczyźni zapraszają na randki całkiem obce kobiety, wręczając im tylko numer swojego telefonu. Urocze. 
          Książka Leny jest bardzo krótka, bo - jak wspominałam - składa się głównie z treściwych anegdot. Wydawnictwo Kwiaty Orientu dołączyło również kilka wiadomości o Korei, jej położeniu, klimacie oraz innych informacjach geograficznych, a także o samym narodzie i kuchni koreańskiej - wraz z przepisami! Bardzo dobry pomysł. 
          
        Czytając o Korei, momentami bardzo chciałam sama wybrać się w to magiczne miejsce.  Moje pytanie brzmi : czy przyjmiecie zaproszenie na kimchi? Ja przyjęłam i bardzo dobrze się bawiłam, mimo że sama potrawa nie zasmakowałaby mi - wiem to na pewno. Polecam!
       "Życie zatacza wielkie koła - niby wszystko takie samo - wciąż te same figury na szachownicy, ale zupełnie inne ustawienia."
[1] - "Zaproszenie na kimchi", str. 35

0 komentarze:

Prześlij komentarz